Z czym się Czytelnikowi kojarzy Szwajcaria? Zegarki i banki? A może jednak sery i czekolada? Zostańmy chwilowo przy tym drugim. W dużym uproszczeniu, tutaj można wszędzie dobrze zjeść, ale w cukierniach i czekoladziarniach tylko muśnięcie podniebienia wywołuje reakcję „matko, matko, jakie to dobre!” Po ponad roku spędzonym w Lozannie mam już kilka ulubionych miejsc, w których zaopatruję się w kluczowe szwajcarskie produkty. Mieszkając przy bulwarze Grancy, polubiłem
Au Paradis du Fromage — to sery. A czekolada? Od pierwszej wizyty w
Angehrn Chocolatier wracam tam z nieukrywaną radością.
Jesień 2018. Sprawdzam kolejny pośród mnóstwa tutejszych sklepów z czekoladą. Witryna i drzwi przypominają o czasach świetności w latach 70. czy 80. ubiegłego wieku. Otwieram… i mój nos nie ma wątpliwości, że czekoladowe
atelier jest zaraz na zapleczu. Pierwszy raz trafiam na tak intensywną chmurę słodkiego zapachu, w swej istocie podobną do tej znanej mi dotąd z kawiarni. Dźwięk dzwonka, trąconego przeze mnie drzwiami, wzywa ekspedientkę. Starsza pani „oczywiście” nie mówi po angielsku, po niemiecku też nie. Zostaje nam włoski. Rozglądam się, zapełniam ze dwa pudełka czekoladkami i wychodzę, czując, że jeszcze wrócę.
Zgodnie z tym zeszłorocznym przeczuciem regularnie do Angehrna wracam. Poznałem już pana cukiernika (raz mi się nawet zdarzyło, że wyszedł w fartuchu, co potwierdziło moje przypuszczenia o produkcji na miejscu). Dowiedziałem się, że specjalność zakładu, czyli paluszki z kirschem (
bâtonnets au kirsch), sa dostępne tylko zimą. Ale przede wszystkim miałem kilka sytuacji, przez które moje przywiązanie do tego miejsca się umacnia.
Ot, jak choćby ta, że mimo moich prób mówienia po francusku pani dalej prędzej czy później powie coś po włosku — pamięta, że to nasz wspólny język ;) Wczoraj okazało się jednak, że nie tylko to pamięta.
Potrzebowałem coś słodkiego. Wchodzę do Angehrna. Kupuję, co planowałem, i mówię dalej:
— I jeszcze dziesięć… — szukam wzrokiem, bo mi uciekła nazwa…
— …paluszków z kirschem?
Jak to czasem niewiele trzeba, by klient poczuł się zauważony, prawda?
Dziś za to mój francuski okazał się wystarczający, bym zrozumiał tam w czekoladziarni rozmowę. Było to tak: uzupełniałem zapasy na spotkanie w większym gronie. Gdy wszedłem, pani obsługiwała klienta z tego samego pokolenia co oboje gospodarze. Czekałem więc z boku, a akurat wrócił do lokalu pan cukiernik i przywitał się z klientem (a może znajomym?). W którymś momencie ten spytał:
— Jak Ty znajdujesz tyle siły do pracy w tym wieku?
— To nie praca, to przyjemność!
Smacznego!
(i) Angehrn Chocolatier, rue Adrien-Pichard 11, Lausanne. Czynne w poniedziałki od 13:30 do 18:30, od wtorku do piątku od 10:00 do 12:30 i od 13:30 do 18:30, w soboty od 9:00 do 17:00. Tuż przy przystankach/stacjach
Lausanne-Flon i
Bel-Air, więc dojazd prawie wszystkim.