Jeszcze w Zurychu, wyszedłszy z restauracji, szukamy toru z naszym pociągiem. Trafiamy jednak najpierw na… pochyłą windę. Transport pasażerski na dolny poziom dworca odbywa się właśnie takimi nietypowymi (?) windami, które nie są zaczepione na linie u góry, ale ma swoje szyny, wzdłuż których kabina jest prowadzona liną. Prawie jak funikular — brakuje tylko drugiego wagonu ;) „Oczywiście” mamy mało czasu, więc nie przyglądamy się zanadto tej ciekawostce. Wsiadamy w nasz IC 5.
Rok temu dojechalibyśmy do Lozanny, ale tym razem wysiadamy wcześniej — w Yverdon-les-Bains — i przesiadamy się na podmiejską S1 do Renens. Chwilę później zamykamy dzisiejszą kolejową pętlę, tym razem na stacji końcowej, inaczej niż
ostatnio. I co prawda tak jak w zeszłym roku wysiadamy z pociągu jeszcze przed północą, to na kwaterę docieramy autobusem już po. Czas wycieczki: 18 h 22 min. Do tego całkiem niezły wynik na liście kantonów: Vaud, Berno, Obwalden, Nidwalden, Lucerna, Zug, Schwyz, Zurych, Argowia, Solura, Neuchâtel. Wycieczka zdecydowanie udana :)
(i) Zürich (408 m n.p.m.) →
Yverdon-les-Bains (434 m n.p.m.) →
Renens VD (416 m n.p.m.), 2 h 25 min.