Jest 30 sierpnia 1940 roku. Od kilku tygodni piloci Królewskich Sił Powietrznych odpierają coraz intensywniejsze ataki hitlerowskiej Luftwaffe. Podczas jednego z lotów ćwiczebnych por. Ludwik Paszkiewicz zestrzeliwuje niemiecki ciężki myśliwiec. Nazajutrz wraz z kolegami z 303 Dywizjonu Myśliwskiego im. Tadeusza Kościuszki, nawiązującego do tradycji 7 Eskadry Myśliwskiej, dołączą do „tych nielicznych, którym tak liczni zawdzięczają tak wiele”. Za dwa miesiące natomiast okaże się, że rola polskich pilotów w bitwie o Anglię była niebagatelna.Gdy dwa tygodnie wcześniej po raz pierwszy premier Churchill wypowiedział wspomniane słowa, będąc pod wrażeniem osiągnięć pilotów RAF-u, wspinał się właśnie po schodach tuż po zakończeniu wizytacji w pokoju operacyjnym bunkra w Uxbridge w północno-zachodnim Londynie. Miejsce wizytacji nie zostało wybrane przypadkowo: tutaj właśnie, 20 metrów pod ziemią, pod ponadmetrową warstwą betonu, zbierano informacje z radarów i obserwacji oraz - na ich podstawie - decydowano o ruchach jednostek należących do
11 Grupy RAF (
Royal Air Force), odpowiedzialnej za obronę sektora południowo-wschodniego, czyli Londynu i okolic. W środku pomieszczenia ustawiono stół, wokół którego uwijały się członkinie
Żeńskiej Służby Pomocniczej, przesuwając po mapie znaczniki wskazujące położenie brytyjskich i niemieckich jednostek. Na tablicy powyżej wyświetlano status każdego z dywizjonów z dokładnością do jednego klucza, czyli grupy 3 samolotów. Możliwe stany obejmowały: „oczekuje na rozkazy”, „związany walką”, „powrót do bazy” itp. - ogółem 14 różnych możliwości.
Nasłuch radarowy pozwalał wykryć eskadrę Luftwaffe na 20 minut przed jej znalezieniem się nad Anglią. Od chwili ogłoszenia alarmu w jednostce do znalezienia się na pułapie przelotowym piloci RAF potrzebowali ok. 16 minut. A trzeba było jeszcze dolecieć na miejsce. W chwili więc, w której wpłynął meldunek ze stacji radarowej bądź
korpusu obserwatorów, dyspozytor w Uxbridge miał kilkanaście sekund na decyzję: kogo wysłać i dokąd. I nie było już czasu, żeby te decyzje korygować...
Skąd ja to wiem? Dzięki wyjątkowemu zaangażowaniu pasjonatów możemy dziś niemal wcielić się w załogę pokoju operacyjnego 11 Grupy RAF (
No. 11 Group Operations Room). Obejrzeć mapę, sprawdzić stan dywizjonów, zająć stanowisko dyspozytora za sprytnie wygiętą bezrefleksową i wolną od zniekształceń szybą. Stan bunkra został przywrócony do tego z 15 września 1940 roku, dnia, w którym zdecydowały się losy bitwy. Elementem zwiedzania jest też projekcja filmu o Bitwie o Anglię, a ponadto pomieszczenia znajdujące się wokół głównego pokoju są bogato wyposażonym muzeum.
Przede wszystkim jednak warto wysłuchać opowieści Dana Pallace’a, przewodnika, z niebywałą starannością przedstawiającego kulisy funkcjonowania tego centrum dowodzenia. (Czytelnik może też trafić na innych gawędziarzy - szkolenia trwają). Prowadzi on nas od genezy bitwy przez jej przebieg i kluczowe momenty aż po późniejsze, wojenne i powojenne, wykorzystanie bunkra w Uxbridge. Mnóstwo też dowiadujemy się o samym funkcjonowaniu
Ops Room i znaczeniu „systemu Dowdinga” (sposobu organizacji dowodzenia siłami powietrznymi) dla zwycięstwa w 1940 roku. Co ważne dla nas - Polaków - wielokrotnie podkreślana jest rola pilotów Polskich Sił Powietrznych. To, że nie walczyli od początku, a mimo to byli w ogólnym rozliczeniu najskuteczniejsi. To, że mieli największe wojenne doświadczenie i byli najlepiej wyszkoleni. I to, że w londyńskiej paradzie zwycięstwa w 1946 roku nie mogli wziąć udziału... Nadzwyczaj ciekawa lekcja historii - polecam każdemu!
Zwiedzanie rozpoczyna się przed pamiątkową tablicą, nad którą łopocze flaga RAF-u. Naprzeciw nich ustawiono - obok repliki
Spitfire’a w malowaniu z D-Day - replikę
Hurricane’a Mk I. Na kadłubie przed rozetą - litery RF, za owiewką - rogatywka i skrzyżowane kosy, pod dyszami silnika - biało-czerwona szachownica. Na niemal identycznym samolocie 30 sierpnia Ludwik Paszkiewicz zestrzelił Messerschmitta Bf 110, potwierdzając słuszność decyzji o szybkim wprowadzeniu do walki wychowanków dęblińskiej „Szkoły Orląt”.
————
Dla przybywających znad Wisły naturalną kontynuacją jest wizyta w Northolt, gdzie na skraju bazy lotniczej znajduje się Pomnik Lotników Polskich (
Polish War Memorial), którzy walczyli w szeregach RAF-u. Nasz plan jest właśnie taki, ale nie przewidzieliśmy jednego: że zostawszy „namierzeni” jako Polacy, będziemy pod ów pomnik podwiezieni przez Pana Richarda Kornickiego, syna
Franciszka Kornickiego, który w 1940 roku trafił do Anglii i walczył w szeregach dywizjonów myśliwskich o numerach 303, 308, 315 i 317. Dzięki temu wiemy też, że już wkrótce można będzie zwiedzić również muzeum poświęcone polskim lotnikom, które powstaje na terenie bazy w Northolt. W tym miejscu jeszcze raz Panu Richardowi dziękujemy oraz serdecznie pozdrawiamy jego ojca, którego spisane wspomnienia gorąco wszystkim polecamy: Franciszek Kornicki, „Zmagania. Autobiografia pilota myśliwskiego” (Wydawnictwo ZP, Warszawa 2009).
(i) No. 11 Group Operations Room, RAF Uxbridge, wejście od Vine Lane; dojazd np. metrem Piccadilly Line lub Metropolitan Line do stacji
Uxbridge.
Jak podano na stronach RAF: oprowadzanie w dni powszednie o 10:00 i 14:00, kontakt:
11gpenquiries@btconnect.com.