Oczywiście, nie jesteśmy w stanie spędzić dużo czasu na drugiej co do wielkości wyspie Republiki Malty. Kroki swe kierujemy do najstarszej części miasta - Cytadeli, usadowionej na wzgórzu, z m.in. miejscową katedrą.
Przed wejściem do katedry uśmiecha się do nas Ġwanni Pawlu II (czyt.
dżłanni paulu ;) ). Do środka mimo to nie wchodzimy, zadowalamy się widokami dookoła cytadeli. Prawdopodobnie jedyną ciekawostką jest to, że katedra na Gozo nie ma... kopuły (a mają ją niemal wszystkie pozostałe kościoły tutaj). Ale za to jest w odpowiednim miejscu fresk, mający sugerować, że ta kopuła jednak jest.
Wracając na prom, zwiedzamy trochę Victorię. Nie mamy możliwości podjechać do świątyń w Ġgantiji, może następnym razem. Polecam bazylikę św. Jerzego, przypominający niektórymi rozwiązaniami bazylikę św. Piotra w Watykanie. Ma też ładne stacje drogi krzyżowej, rzeźbione w śnieżnobiałym kamieniu.