Mój tata w czasie wyjazdów ma w zwyczaju spisywać ich "suchy" przebieg, z jednej strony na pamiątkę, z drugiej - żeby mieć możliwość optymalizacji tras. W dokumentacji podróży, które od 1994 roku ja prowadziłem (do momentu, aż na któreś wakacje nie pojechałem), znajdują się zawsze informacje o stanie licznika, godzinie, ilości zatankowanego paliwa. Później dodaliśmy też pogodę ;)
Na podstawie tych dokumentacji spróbuję odtworzyć część naszych wyjazdów. Może jeszcze będę coś pamiętał, może rodzice i brat mi pomogą ;)
Zaczynam od pierwszej wyprawy do Włoch. Najciekawsze mogą być wizy z naszych paszportów ;)
Jedziemy dosyć nowym polonezem 1,5 SLE w kolorze senegal. Tak, taki kolor tata dostał, białych nie było (wcześniej białego mieliśmy). Po samo auto jechałem z tatą do Łodzi w styczniu 1989. To była wyprawa! Musiałem wstać "w środku nocy" na pociąg, potem wschód słońca z wagonu oglądałem. Dla czteroipółletniego dziecka to było przeżycie ;)