Miałem dziś zanieść wszystko do tego urzędu w końcu, potrzebowałem więc skserować gdzieś umowę. Powiedzmy, że próbowałem znaleźć punkt ksero (na zasadzie "po drodze", więc trudno mówić o porządnym szukaniu). Mój współlokator chciał mi pomóc wczoraj wieczorem i coś mi tu w okolicy proponował, ale za nic nie mogłem tego znaleźć...
Przy okazji - można myśleć, że "ksero" jest od "Xeroksa", tak jak adidasy. Ale "ksero-" to też przedrostek "informujący o suchości", a to kopiowanie jest akurat suche. Czyli na pierwszy rzut oka mamy problem typu "jajko czy kura" ;) Do czego dążę? W Niemczech - na co tata też mi zwrócił uwagę - nie ma "ksero". Punkt ksero to
Kopierstelle. Czyli tutaj nie ksero, a kopia. Zawsze.
Skończyło się w każdym razie na tym, że kopiowałem w urzędzie (tam gdzie wczoraj za darmo). Dzisiaj już chciałem więcej, to promocji nie było i poszło według cennika. Gorzej, że chyba u nich jedną kartkę zostawiłem... Będę musiał w poniedziałek pójść albo przynajmniej zadzwonić :|
Ważne, że wszystko załatwiłem, a odpowiednie papiery przyślą mi pocztą.