Plan na niedzielę był z grubsza ustalony, zwłaszcza że dojechać miał do nas (czyli mnie i mojego brata) Tata. Spotkać mieliśmy się na Mszy u św. Pawła o 10:30 (było już
tu). Tata wita mnie, przypominając, że w zeszłym roku w Zesłanie Ducha Świętego też byliśmy na Mszy po angielsku - patrz
tu. "Też", bo tu, u św. Pawła, w ostatnią niedzielę miesiąca o tej porze jest właśnie po angielsku.
Ale wiadomo, mój brat nie przyjechał tu, żeby spać. Więc skoro świt, chwycił mój bilet i aparat, no i pojechał w miasto.
Jedno ze zdjęć jest zapowiedzią pewnego jego "cyklu" zdjęć tramwajowych - zainteresowanym polecam śledzenie
tego kanału RSS/Atom.