[Jedziemy autobusem linii 62 z Valletty.] W pewnym momencie słyszymy: "Hotel Europa!", a maltańska młodzież - jadąca pewnie do centrum rozrywkowego w Paceville, sobota wieczór w końcu - stojąca między siedzeniami robi szpaler. Wysiadamy - nie ma przystanku, zatrzymał się specjalnie dla nas. No, takie podejście do turystów to się rozumie :D
Hotel ciekawy. Zaraz nad morzem. Gorzej, że od nawietrznej. Ale recepcjonista zapewnia nas, że dziś wiatr i tak lżejszy niż wczoraj. Lepiej nie myśleć, co wtedy było...
Pokój wręcz ogromny. W Polsce czy we Włoszech widziałem dotychczas najwyżej dwa razy mniejsze z taką samą ilością miejsca zajętego przez meble ;) Wystrój dosyć surowy, więc przestrzeni wydaje się więcej niż w moim pokoju w domu (a mam ponad 20 m kw. i 3,2 m do sufitu). Z widokiem na morze - czyli od nawietrznej :)
Co prawda już późno, ale mamy nadzieję znaleźć przy nadmorskim bulwarze jakieś miejsce na zjedzenie kolacji. Trafia się pizzeria, jakieś 200 metrów od hotelu. I bardzo dobrze :)
Z pizzerii wychodzimy prawie ostatni i wracamy do hotelu. Po tradycyjnej herbatce kładziemy się i "usypiają" nas świst wiatru w oknie i szum morza. W tej kolejności.