Zanim pojedziemy do Marsaxlokk (czyt. marsaszlok), jesteśmy świadkami wypadku na placu z autobusami. Na szczęście - ale cudem - autobus, który nagle bez kierowcy zaczął cofać, nikomu nie zrobił krzywdy.
Samo Marsaxlokk jest wioską rybacką, taki przynajmniej wniosek wynika z liczby kolorowych łodzi, zakotwiczonych pod wieczór w miejscowej zatoce. Gdybyśmy przyjechali chwilę wcześniej, zdążylibyśmy na targ na nabrzeżu. Poza tym jest i plaża.
Na brzegu zatoki zobaczyć można ogromną elektrownię, największą na Malcie. Widzimy też żurawie z największego portu handlowego - Malta Freeport. Coś jeszcze? Budują się dekoracje do jakiegoś filmu o starożytnym Egipcie... Podobno tutaj słońce jest takie samo jak w Hollywood, dlatego często filmy kręcą ;)
Wracamy linią 27 do Valletty i dalej do Sliemy, na kolację. W tej samej pizzerii co wczoraj.