Dzisiaj krótkie zwiedzanie historycznej części Fiano Romano. Zaplanowane jako zakupy, aparatu nie wziąłem, zdjęć nie ma ;)
Dzisiaj już byśmy na kemping według opisu Eurocampu nie trafili, bo droga za parkingiem, w którą kazali skręcić, jest remontowana (i zamknięta). Ale już wiemy, jak sobie radzić w Fiano Romano, na szczęście...
Przed obiadem jedziemy jeszcze z tatą na rozpoznanie, jak wygląda możliwość dojazdu do Rzymu z najbliższej stacji kolejowej. Zaczynamy od tego, że żeby wjechać na drogę tam prowadzącą (kierunek Rieti), trzeba przejechać przez bramki do płacenia za autostradę. Tak, do płacenia, nie do pobrania kwitka wjazdowego. A my dopiero się na autostradzie znaleźliśmy... Na początku próbujemy wycofać, ale szybko okazuje się to być bez sensu. Odstawiamy auto na bok i szukamy kogoś z obsługi. Szybko (na szczęście!) uzyskujemy informację, że nie trzeba mieć kwitka, żeby zapłacić, bo wszyscy płacą to samo 1,10. Ale wiemy też, że trzeba znaleźć inną drogę do stacji Fara Sabina...
Bo z tą stacją to w ogóle jest dziwnie. Niby Fara Sabina, ale w miejscowości Passo Corese (Fara in Sabina jest trochę dalej). Dzięki temu też trochę krążymy, zanim na stację docieramy... Widzimy m.in. koszary i poligony kawalerii ;)
Jak się dostać do Rzymu? Trzeba w barze przed stacją kupić bilet całodniowy na rzymską komunikację (6 euro czy jakoś tak). Co 15 minut odjeżdżają pociągi w kierunku lotniska Fiumicino, czyli przejeżdżają m.in. przez stacje Tiburtina, Ostiense, Trastevere, skąd - mając bilet na wszystko - można się wszędzie dostać :) Tego się dowiedziawszy, wracamy na obiad.
Wieczorem jeszcze oglądamy panoramę doliny Tybru spod kempingu.