Jedziemy do Gina, do Pieve di Curtarolo. Cel jest konkretny - ślub i wesele jego córki, Chiary. Z tegoż względu nie jedziemy sami: towarzyszy nam wujek Ryszard z rodziną, przyjaciel taty, z którym tata w 1977 roku był u Gina pierwszy raz.
Ostatni raz jedziemy tak daleko "senegalowym" polonezem, który już ma 75 tys. km przebiegu. Nasi przyjaciele i tak są lepsi - mają malucha bis :)